poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 1


1. „Staram się jak mogę. I tak zawsze będę na ostatnim miejscu”


Życie od samego początku każe nam być przywiązanym nierozerwanym sznurem do drugiej osoby. Od pierwszego wdechu, od pierwszego momentu, mrugnięcia, tchu, jesteśmy uzależnieni od innych. Ale przychodzi taki moment, że ten sznur nas dusi, chcemy go rozerwać, ale się nie da. Jest wiele sposobów, by to zrobić, a jednak zawsze ponosimy klęskę. 
Jednak są takie momenty… momenty gdy sami ten sznur zaciskami i choć jest nam tam ciasno, sprawia niewyobrażalny ból, to i tak zaciskami dalej, mocniej… byle bliżej. Bądź, nie chcemy tego sznura rozerwać, jest nam dobrze… do czasu gdy zaczynamy się dusić sami zaciskając sobie go na szyi. Bo nie każdy węzeł jest prawidłowy, doskonały. Niektóre działają jak magnes, a my i tak w to brniemy, bo uważamy to za słuszne. Tylko tyle w tym słuszności co pożytku.
Choć wiemy o cierpieniu, które skutkuje zaciskaniem sznura, jesteśmy tak do tej osoby przywiązani, że jesteśmy gotów nawet udusić się w jej ramionach.

Na tym polega miłość… to jej definicja. Moja własna. Czujemy się kochani od pierwsze tchu… Później węzeł się zaciska, tylko że zaczyna nas dusić, a my wtedy rozrywamy go na strzępy. A zaszyć miłości się nie da. Każdy dostaje od życie tylko jeden sznur, a jeśli go zabraknie, przestaje w niego istnienie wierzyć. Każdy wykorzysta go na swój sposób... Jego strzępy na szyi duszą jeszcze mocniej. Przy każdym oddechu czuję żyletki w krtani, świat ma chyba za nic, że jesteśmy na nim…

Wtedy…

Jest gotowa, by mu wszystko powiedzieć. Dawno nie czuła tego w sobie. I jego, i tej energii. Jego obecność i zapach są tak żywe, gdy wchodzi do tego mieszkania. Czy ta radosna nowina podniesie go na duchu i wydostanie z dołka, w którym siedzi od tak dawna?
Siedzi na kanapie, czeka na nią… Jest. Po prostu, jest.
Podchodzi do niego i patrzysz na ten wyraz twarzy. Wie, że stało się to, na co oboje czekali… z utęsknieniem? Radością? Dobrze by było…
Łzy stają jej w oczach, a on tylko podnosi na nią pusty wzrok. Wtedy już jesteś pewna.

- Dopiero co wróciłeś z Werony – duka załamanym głosem. – Czekałam na Ciebie dwa lata! – krzyczy popadając w histerię, a on siedzi wbijając pusty wzrok w ścianę. – Już nic nie znaczę? To wszystko. Dlaczego nie widzisz jak bardzo Cię kocham?!

- Spieprzyłem wszystko, prawda?

Teraz…

Smutni ludzie uśmiechają się najwięcej. Pozory i świetna gra aktorska weszła im w krew. Na szafkach mają już swoje własne Oscary, a nie radzą sobie sami ze sobą. Zagubienie osobowości, czy też odnalezienie jej w tym właśnie momencie?
Dostając tę propozycję nie myślałam, że zajdę tak daleko. I również nie myślałam, że tego samego dnia wszystko się zawali, a mój świat, łącznie z ambicjami i marzeniami, runie jak ten lichy domek z kart. Na dnie zabrakło króla… bo królowa czekała na górze.

Czy los daje jej drugą szansę? A może znów chce się zabawić, bo przecież ma gdzieś wszystko to co się dzieje wokół niej. Pomyśl, kogo obchodzi to, że cierpisz?

Wsiadając do tego samolotu nie wyobrażała sobie gorszego dnia, wtedy wszystko runęło. Wysiadając z niego nie sądziła, że po sześciu latach możesz stać się inną osobą. Nie ma już tej głupiej dziewczynki na środku lotniska, która myślała, że świat się skończył. Teraz już ma pewność, że się skończył dla niej, a zaczął dla tego kim jest teraz. Nowe życie, nowe znajomości, wprowadziły ją w kręgi kompletnie nieznane, a jednak tak pociągające dla obcego oka, ucha, dłoni, warg… Gdyby nie jej popaprany los dawno by jej tu nie było. Już kilka razy stała jedną nogą w tamtym świecie, ale oczywiście jacyś kolesie w kitlach zawsze się wtrącali, powracając ją do świata żywych. Nie jest wariatką, choć ma taką reputację wśród „przyziemnych”. Wie już jakie znaczenie ma dla niej to życie, a mając je w dupie pogarsza sprawę, stając się jeszcze większą wariatką.


Wychodząc z samolotu, wraca to starego mieszkania, ale nie do starego życia. Stara osoba już dawno umarła, teraz jest w swoim wyimaginowanym świecie, do którego przed laty nie śmiałaby się wstąpić. Teraz jest przywódcą. Przywódcą swojego popapranego żywota.



____________________________________________________

Może będzie to specyficzne opowiadaie, bo bardzo mało tu wydarzeń, a więcej sentymentalnych i melancholijnych tekstów. Mam nadzieję, że damy radę. Bardzo krótkie rozdziały, będzie ich 7 ;)

6 komentarzy:

  1. Tylko 7?? Czemu tak mało?? :(
    Wiesz, że kocham Twoje opowiadania... :D
    A obrazek... CUDNY!
    Wiesz dlaczego. :P


    PS. Kiedy następny? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne opowiadanie :) Interesująco się zaczyna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na telefonie lepiej czta się na bloggerze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. genialnie się zaczyna! Daj proszę znać kiedy następny na http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń