4. „Każdy ma blizny. Tylko, że
nie każdy ma je na ciele i to z własnego wyboru”
Mówisz, że dobrze. Rozmawiasz. Trzymasz się. Wmawiasz sobie, że jest w
porządku. Czujesz się tak, jakby było. Ale wystarczy jednak sekunda. Jedno małe
wspomnienie. Jedna myśl. Żeby wewnątrz posypać się na kawałki. Raz, drugi,
trzeci, dziesiąty, aż będą tak małe, że już nigdy się nie poskładają.
Ona. Teraz już wiedziała, że płacz nic
nie pomoże. Że żyletki nie pomogą. A jednak nadal to robiła. Tylko w tym
znajdowała pocieszenie. Bo skąd mogła wiedzieć, ale dzień wyjazdu będzie jaki
sam, jak dzień powrotu? Wtedy straciła jego, teraz straciła bliskich. Rodzice
patrzą na nią i się śmieją z jej głupoty. Lub po prostu się jej wyrzekli. Kto
by chciał mieć taką córkę? Która tyle razy była uświadamiana, że jest nikim,
dla nikogo nie istnieje, a miłość jest tylko w filmach. Bo potem i tak się
wszystko posypie.
On. Chciała ją odnaleźć. Wiedział, że
jest w Rzeszowie, Ona wie gdzie jest. Przez tyle lat tam była, a może On o tym
nie wiedział. Albo przyjechała… do niego?
Czekał na nią codziennie przed halą.
Widział ją zawsze, ale sam o tym nie wiedział. Dopiero gdy do niego podeszła,
uświadomił sobie, że mijał ją codziennie. A teraz jej nie ma. Nie przychodzi.
Nie chodzi za nim.
Po tygodniu wpadł w rozpacz. Gdzie Ona
jest?! Dlaczego jej tu nie ma? Czy nim.
A Ona była. Tam gdzie zawsze. Mijał ją,
ale nie zauważał. Codziennie się spotykali, a On o tym nie wiedział. Jakby była
niewidzialna… Potem rozpaczał, że nie przyszła. A Ona była, była cały czas od
sześciu lat, a On nie czuł jej obecności. Na początku płakała. Potem płacz
przerodził się w ból. Bo każdy ma blizny, tylko nie każdy ma je na ciele i to z
własnego wyboru.
A gdybyśmy tak zamienili się rolami? Ty mnie
kochasz, a ja Cię olewam. Co wtedy?
Co trzeba zrobić,
by zwrócił na nią uwagę? Przechodzi codziennie koło niego niby cień. A On
zaślepiony wypatrywaniem jej w oddali, nie widzi, że idzie tuż obok.
Ona. Zrobi
wszystko, by go znów zobaczyć. By On wreszcie na nią spojrzał. Jednak. Idzie z
głową w chmurach, nie widząc jak przechodzi tuż obok.
On. Ten zapach.
Czuje tę słodką toń na całej ulicy. Chodzi tędy codziennie, a dziś ją poczuł.
Nie wiedział, że tak naprawdę była tu cały czas, ale teraz zwrócił na nią
uwagę. Ten zapach…
Szła kilka
kroków przed nim. Skulona, mała. Szła tak całą drogą, a On jej nie widział. To
była Ona, jego Elmira. Kochana, najdroższa, najcenniejsza. Co tu robi po tylu
latach?
Przyśpiesza
kroku, wyprzedza ją, by znów poczuć ten zapach. Tym razem tak intensywny, gdy
była w jego ramionach. Tak samo na niego działał. Staje przed nią, a ona
podnosi na niego swój pusty wzrok. Pawa od niej energia, nie taka tak
wcześniej. Teraz jest taka… obojętna.
- Jak samochód?
- pyta.
Jej melodyjny
głos zabrzmiał mu w uszach i spłynęła na niego fala, jak grom z jasnego nieba.
Był pewien.
- Elmira –
szepcze.
- Zbyszek.
- Co tu robisz?
– pyta niedowierzając. – Czemu tu jesteś? Gdzie byłaś? Czemu wyjechałaś?
Teraz to ona
patrzy na niego zagubionym wzrokiem, jakby nie rozumiała jego słów.
- Nie
wyjechałam. Byłam z Tobą cały czas.
- Nie było Cię.
Nie dałaś wyjaśnić…
- Nie czułeś
mnie. Byłam z Tobą cały czas, a Ty tak zwykle byłeś na to obojętny. Mówiłeś ‘Nigdy Cię nie opuszczę’.
Skoro tak, to czemu mnie opuściłeś?
- Nie chciałem Cię opuszczać. Musiałem
wyjechać – podszedł to niej i chwycił za ramię. Odsłonił przy tym wszystkie
szramy, blizny i niezagojone rany. Wpatrywał się w nie tak długo, całą
wieczność…
- Dlaczego? – zapytał słabo, wpatrując
się w jej oczy.
- Może kiedyś opowiem Ci o tym, co
przeżyłam bez Ciebie, a co chciałam przeżyć z Tobą.
Nie czuj przykrości z powodu kogoś, kto dał sobie z Tobą spokój. To
jemu powinno być przykro, bo olał kogoś, na kogo mógł liczyć w każdej sytuacji.
świetny
OdpowiedzUsuń